czuć bardziej
Duszno mi. Ryczeć mi się chce. Do szczęścia nic nie brakuje, oprócz jego poczucia. Żal i smutek. Czy nic nie może trwać dłużej niż trwa zazwyczaj? W rutynę wpadłam szybciej niż myślałam, nie wiem czy chcę w niej trwać, ciągle to samo. Ciągle tak samo. Chcę więcej. Chcę czuć, ale chyba już nie potrafię czuć tak mocno jak czułam wcześniej. Chcę się zakochać i czuć motyle w brzuchu. Może już na to trochę za późno, ale czy człowiek nie po to żyje, by czuć? By się cieszyć? Jak odnaleźć w piwie bez gazu jeszcze smak piwa? Czy tak się da? Czy na nowo się da czuć tak jak było na początku? Nie chcę marazmu, nie chcę nudy. CHCĘ CZUĆ. Czy jeszcze potrafię?
Kurwa... Teraz już wiem, dlaczego ludzie zdradzają, choć sama byłam zdradzona. Szukają tego co przynosi dreszcz, tego na co rutyna nie pozwala- na ułamek sekundy szczęścia i odczuwania... W rutynie mało miejsca na takie rzeczy. Jest tysiąc innych spraw. Milion innych uczuć. Tyle złości. Tyle wszystkiego 'tego samego'. Niby nie lubię zmian, a mimo to zawsze ich szukałam. Teraz wiem dlaczego- adrenalina, nowe emocje, doświadczenia, efekt nowości i to poczucie szczęścia z odczuwania i uczenia się nowych rzeczy, uczenia się swoich uczuć 'tu i teraz'. Jak o tym powiedzieć, by nie zranić? Jak o tym mówić nie stając się w oczach kochającej 'bardziej' osoby - zdradzającym, gdy do zdrady nie doszło?
Ale czy takim myśleniem już nią nie jestem? Boję się tej zmiany, choć tak bardzo chcę CZUĆ.